Dąb został posadzony we wrześniu, przed budynkiem Zespołu
Szkół Ponadgimnazjalnych Nr 1 w Dębnie. Obok drzewa stoi kamień uhonorowujący
pamięć o Przodowniku Policji Państwowej Antonim
Kusińskim. Był on synem Wojciecha i Heleny Kuryznów, urodził się 1 grudnia
1902 roku w Puźnikach. Był plutonowym w Wojsku Polskim od 17 listopada 1918
roku do 11 lipca 1921. Później jako wieloletni
księgowy w Komendzie Wojewódzkiej w Tarnopolu pełnił służbę do września 1939
roku. Został mianowany Przodownikiem 1
kwietnia 1934. Jest odznaczony Medalem Pamiątkowym za Wojnę 1918-1921, Medalem
Dziesięciolecia Odzyskania Niepodległości oraz Brązowym Medalem za Długoletnią
Służbę.
O nas :
- RanyJulek
- Dębno, Zachodniopomorskie , Poland
- Jesteśmy uczniami Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 im. Juliusza Słowackiego w Dębnie
czwartek, 8 czerwca 2017
czwartek, 1 czerwca 2017
Dzień Dziecka
Życzenia z okazji dnia dziecka :
Żyj tak, aby każdy kolejny dzień
był niesamowity i wyjątkowy.
Wypełniaj każdą chwilę tak,
aby potem wspominać ja z radością.
Czerp energię ze słońca,
kapiącego deszczu i uśmiechu innych.
Szukaj w sobie siły,
entuzjazmu i namiętności.
Żyj najpiękniej jak umiesz ...
Pamiętajmy , że mimo naszego "dorosłego" wieku wszyscy jesteśmy dziećmi . :)
(http://www.kreadukacja.org/wp-content/uploads/2015/06/Fundacja-KReAdukacja-Dzie%C5%84-Dziecka-2015-%C5%BCyczenia-Lublin-Fundacja-Dzia%C5%82a%C5%84-Edukacyjnych-KReAdukacja-500x375.png0
środa, 17 maja 2017
Psy, które żyją najkrócej
Pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Każdy właściciel chce by jego zwierzę żyło jak najdłużej.
W pewnym sensie jest to możliwe, ponieważ na życie zwierzaka duży wpływ ma człowiek, dlatego iż opiekuje się swoim pupilem. Jeśli robi to w dobry sposób jego zwierzę będzie żyć długo.
Jednak dziś chcemy byście zapoznali się z rasami psów, które żyją najkrócej.
1. Dog niemiecki najwięcej żyje 10 lat. Psy te są narażone na skręt żołądka, dysplazję stawu łokciowego i alergie skórne.
2. Mastif angielski najwięcej żyje 10 lat. Są bardzo narażone na choroby serca i zmiany zwyrodnieniowe przeciążonych stawów.
3. Bokser najwięcej żyje 13 lat, jednak większość z nich żyje 7-9 lat. Często dokucza im dysplazja stawu biodrowego oraz spondyloza, czyli postępujące skrzywienie kręgosłupa.
4. Wilczarz irlandzki żyje zaledwie 6-7 lat. Rasę często nękają choroby – do najgroźniejszych należą nowotwory , epilepsja, zespolenie wrotne, choroba von Willebranda.
5. Amstaff może dożyć 12 lat, najczęściej jednak żyje 9 lat. Często dokucza im dysplazję stawu biodrowego oraz łokciowego.
6. Shar pei żyje 9 lat. Najpoważniejszą chorobą, która zagraża shar pei, jest niewydolność nerek.
Psy podatne są na zwichnięcie stawu biodrowego, czasami dokuczają im choroby skórne.
7. Berneński pies pasterski żyje zaledwie 6-7 lat.
8. Buldog angielski żyje 6 lat. Dość często spotykaną chorobą o podłożu genetycznym jest też dysplazja.
Grafika: pixabay.com Public Domain
W pewnym sensie jest to możliwe, ponieważ na życie zwierzaka duży wpływ ma człowiek, dlatego iż opiekuje się swoim pupilem. Jeśli robi to w dobry sposób jego zwierzę będzie żyć długo.
Jednak dziś chcemy byście zapoznali się z rasami psów, które żyją najkrócej.
1. Dog niemiecki najwięcej żyje 10 lat. Psy te są narażone na skręt żołądka, dysplazję stawu łokciowego i alergie skórne.
2. Mastif angielski najwięcej żyje 10 lat. Są bardzo narażone na choroby serca i zmiany zwyrodnieniowe przeciążonych stawów.
3. Bokser najwięcej żyje 13 lat, jednak większość z nich żyje 7-9 lat. Często dokucza im dysplazja stawu biodrowego oraz spondyloza, czyli postępujące skrzywienie kręgosłupa.
4. Wilczarz irlandzki żyje zaledwie 6-7 lat. Rasę często nękają choroby – do najgroźniejszych należą nowotwory , epilepsja, zespolenie wrotne, choroba von Willebranda.
5. Amstaff może dożyć 12 lat, najczęściej jednak żyje 9 lat. Często dokucza im dysplazję stawu biodrowego oraz łokciowego.
6. Shar pei żyje 9 lat. Najpoważniejszą chorobą, która zagraża shar pei, jest niewydolność nerek.
Psy podatne są na zwichnięcie stawu biodrowego, czasami dokuczają im choroby skórne.
7. Berneński pies pasterski żyje zaledwie 6-7 lat.
8. Buldog angielski żyje 6 lat. Dość często spotykaną chorobą o podłożu genetycznym jest też dysplazja.
Grafika: pixabay.com Public Domain
poniedziałek, 8 maja 2017
Kamera, akcja!
27 kwietnia 2017 roku ok. 3 godziny lekcyjnej – czyli w granicach godziny 10.00 rozpoczęło się
w naszej szkole kolejne wspaniałe wydarzenie. Mianowicie my – uczniowie mieliśmy okazję, by nieco zaspokoić nasze humanistyczne potrzeby – a dokładniej, to uczestniczyć w warsztatach filmowych prowadzonych przez Panią Alicję Ignaczak. Otrzymaliśmy teczki ucznia w kolorze białym lub czerwonym, w których znajdowała się ankieta oraz zakładka. Prowadząca jest świeżo upieczoną filmoznawczynią – w swym fachu bardzo dobrą. Mimo tego (co ciekawe), z jej opowieści można śmiało wywnioskować, że łatwiej byłoby powiedzieć, czym się jeszcze w życiu nie zajmowała, niż wymienić rzeczy, których się podjęła. Całą tą akcję możemy zawdzięczać Pani Bożenie Ferkaluk, która sama „dostarczyła” nam prowadzącą. Jeszcze raz dziękujemy!
Cała ta akcja zaczęła się oczywiście od przedstawienia się naszej filmoznawczyni – już od pierwszych wypowiedzianych słów pokazała, że jest ciepłą i pozytywną kobietą i uświadomiła nam, że to co właśnie robi, czyni nie dlatego, że musi, lecz z pasji (i z pasją). Udowodniła tym samym już na wstępie, że można pracować – i cieszyć się tym (brać pieniądze, za coś, co się kocha – nie powiem, kuszące…). Po tym Pani Alicja zaznajomiła nas z różnymi terminami, bez których poważna rozmowa o filmach staje się uboga, niczym „Mateczka Rosja w latach 40”. Dowiedzieliśmy się między innymi o rodzajach planów, czy pracy kamerz… przepraszam, operatora kamery (po warsztatach wiemy, że operator nazywany kamerzystą czuje się zwyczajnie urażony...). Oczywiście całe warsztaty nie były przeprowadzane „na sucho” – mieliśmy zapewnione widowiska złożone z kultowych scen jak np.
„I want to dance” z „Pulp Fiction”.
W końcu jesteśmy świadomi, dlaczego są tak popularne, kochane, a także często wspominane
i cytowane w najróżniejszy sposób – cieszy fakt, że wreszcie wytłumaczenie fenomenu takiej scenki nie będzie sprowadzało się do „No, bo jest fajna…” – teraz można użyć nieco głębszego opisu, jak dla przykładu ująć sposób prowadzenia dialogów, gestykulację, pracę kamery etc. Wracając do tego, co szczególnie nas urzekło – warsztaty były poprowadzone na przysłowiowym „luziku”. Pani nie starała się „błyskać” tym, co wie, a co dla nas jest niezrozumiałe – wszystko nam tłumaczyła, ale jak dobra kumpela. Nie starała się wprowadzać sztucznego, ultramegaformalnego nastroju – co bardzo raduje, gdyż w tych czasach często wszystko musi być perfekcyjne, dorosłe i brak nam tego „chilloutu”.
Poznaliśmy również etapy powstawania filmu, różne techniki filmowe, którymi byliśmy zaskoczeni. Dzięki tym wszystkim informacjom będziemy inaczej postrzegać filmy tzn. bardziej zwracać uwagę
na poszczególne gatunki oraz jak ten film został nakręcony, co w nim zostało zawarte, a czego brakuje lub jakie techniki zostały zastosowane. Przy powstawaniu filmu istotną rzeczą są zdjęcia. Dowiedzieliśmy się, że każda fotografia ma odpowiednią nazwę w zależności od obszaru i rzeczy zamieszczonych na nim np. krajobrazowe, portretowe itp.
w naszej szkole kolejne wspaniałe wydarzenie. Mianowicie my – uczniowie mieliśmy okazję, by nieco zaspokoić nasze humanistyczne potrzeby – a dokładniej, to uczestniczyć w warsztatach filmowych prowadzonych przez Panią Alicję Ignaczak. Otrzymaliśmy teczki ucznia w kolorze białym lub czerwonym, w których znajdowała się ankieta oraz zakładka. Prowadząca jest świeżo upieczoną filmoznawczynią – w swym fachu bardzo dobrą. Mimo tego (co ciekawe), z jej opowieści można śmiało wywnioskować, że łatwiej byłoby powiedzieć, czym się jeszcze w życiu nie zajmowała, niż wymienić rzeczy, których się podjęła. Całą tą akcję możemy zawdzięczać Pani Bożenie Ferkaluk, która sama „dostarczyła” nam prowadzącą. Jeszcze raz dziękujemy!
Cała ta akcja zaczęła się oczywiście od przedstawienia się naszej filmoznawczyni – już od pierwszych wypowiedzianych słów pokazała, że jest ciepłą i pozytywną kobietą i uświadomiła nam, że to co właśnie robi, czyni nie dlatego, że musi, lecz z pasji (i z pasją). Udowodniła tym samym już na wstępie, że można pracować – i cieszyć się tym (brać pieniądze, za coś, co się kocha – nie powiem, kuszące…). Po tym Pani Alicja zaznajomiła nas z różnymi terminami, bez których poważna rozmowa o filmach staje się uboga, niczym „Mateczka Rosja w latach 40”. Dowiedzieliśmy się między innymi o rodzajach planów, czy pracy kamerz… przepraszam, operatora kamery (po warsztatach wiemy, że operator nazywany kamerzystą czuje się zwyczajnie urażony...). Oczywiście całe warsztaty nie były przeprowadzane „na sucho” – mieliśmy zapewnione widowiska złożone z kultowych scen jak np.
„I want to dance” z „Pulp Fiction”.
W końcu jesteśmy świadomi, dlaczego są tak popularne, kochane, a także często wspominane
i cytowane w najróżniejszy sposób – cieszy fakt, że wreszcie wytłumaczenie fenomenu takiej scenki nie będzie sprowadzało się do „No, bo jest fajna…” – teraz można użyć nieco głębszego opisu, jak dla przykładu ująć sposób prowadzenia dialogów, gestykulację, pracę kamery etc. Wracając do tego, co szczególnie nas urzekło – warsztaty były poprowadzone na przysłowiowym „luziku”. Pani nie starała się „błyskać” tym, co wie, a co dla nas jest niezrozumiałe – wszystko nam tłumaczyła, ale jak dobra kumpela. Nie starała się wprowadzać sztucznego, ultramegaformalnego nastroju – co bardzo raduje, gdyż w tych czasach często wszystko musi być perfekcyjne, dorosłe i brak nam tego „chilloutu”.
Poznaliśmy również etapy powstawania filmu, różne techniki filmowe, którymi byliśmy zaskoczeni. Dzięki tym wszystkim informacjom będziemy inaczej postrzegać filmy tzn. bardziej zwracać uwagę
na poszczególne gatunki oraz jak ten film został nakręcony, co w nim zostało zawarte, a czego brakuje lub jakie techniki zostały zastosowane. Przy powstawaniu filmu istotną rzeczą są zdjęcia. Dowiedzieliśmy się, że każda fotografia ma odpowiednią nazwę w zależności od obszaru i rzeczy zamieszczonych na nim np. krajobrazowe, portretowe itp.
Spotkanie trwało 3 godziny, ale naszym skromnym zdaniem to za mało, gdyż pod koniec mieliśmy dużo pytań, ale nie starczyło na wszystkie czasu. Pomimo tego dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy i dzięki temu jesteśmy bogatsi o nową wiedzę dotyczącą filmów. Bardzo podobały nam się te warsztaty. Mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś spotkamy się z Panią, być może na Festiwalu Filmowym, który sama zorganizuje, bo to jedno z jej największych marzeń. Całym sercem życzymy powodzenia!
Natalia Burdzińska i Hubert Suda
Grafika: Alicja Słomińska Licencja: CC BY-NC-SA 2.0
wtorek, 2 maja 2017
Dzień Polskiej Flagi
Jest to polskie święto, które wprowadzone zostało na mocy ustawy z 20
lutego 2004 roku. Tego samego dnia obchodzony jest Dzień Polonii i
Polaków za Granicą.
Ciekawostki:
Dnia 2 maja w 1945 r. polscy żołnierze zdobywający stolicę hitlerowskich Niemiec umieścili biało-czerwoną flagę na Kolumnie Zwycięstwa – Siegessäule oraz na Reichstagu w Berlinie. W latach Polski Ludowej właśnie w tym dniu zdejmowano po 1 maja flagi państwowe, aby nie były eksponowane w dniu zniesionego przez władze komunistyczne Święta Konstytucji 3 Maja.
Oprócz Polski, święto własnej flagi obchodzi się również w licznych innych krajach, m.in. w Stanach Zjednoczonych, Meksyku, Argentynie, Finlandii, Turkmenistanie, Ukrainie, na Litwie i w Chinach.
Opracowano na podstawie Wikipedii Wolnej Encyklopedii
Grafika: pixabay.com Public Domain
Ciekawostki:
Dnia 2 maja w 1945 r. polscy żołnierze zdobywający stolicę hitlerowskich Niemiec umieścili biało-czerwoną flagę na Kolumnie Zwycięstwa – Siegessäule oraz na Reichstagu w Berlinie. W latach Polski Ludowej właśnie w tym dniu zdejmowano po 1 maja flagi państwowe, aby nie były eksponowane w dniu zniesionego przez władze komunistyczne Święta Konstytucji 3 Maja.
Oprócz Polski, święto własnej flagi obchodzi się również w licznych innych krajach, m.in. w Stanach Zjednoczonych, Meksyku, Argentynie, Finlandii, Turkmenistanie, Ukrainie, na Litwie i w Chinach.
Opracowano na podstawie Wikipedii Wolnej Encyklopedii
Grafika: pixabay.com Public Domain
sobota, 22 kwietnia 2017
Po drugiej stronie szklanego ekranu
12.04.2017r.
mieliśmy okazję udać się do szczecińskiej telewizji wspólnie z Panią
Bożeną Ferkaluk oraz Panią Alicją Musioł. W większości byli to uczniowie
klasy drugiej dziennikarskiej, ale towarzyszyli nam także chłopcy z
klasy pierwszej o profilu ogólnym oraz redaktorzy gazetki szkolnej,
którzy uczęszczają do klasy drugiej o profilu matematyczno-fizycznym,
nie zabrakło również tegorocznego maturzysty. Podróż do Szczecina
przebiegała w bardzo miłej atmosferze. Około godziny 12.00 byliśmy już
na miejscu. Pomysł wyjazdu zainicjowała Natalia Burdzińska, z którą
piszę to sprawozdanie. To ona nawiązała kontakt z dziennikarzem TVP 3
Szczecin - wielkie dzięki! Sprawami organizacyjnym zajęła się pani
Bożena Ferkaluk. I tym sposobem znaleźliśmy się w telewizji, po drugiej
stronie ekranu
Budynek wywarł na nas duże wrażenie, szczególnie jego wnętrze. Największą uwagę przykuła fontanna oraz ścianka z logo TVP 3 SZCZECIN, na której wszyscy robili sobie zdjęcia i czuli się jak prawdziwe gwiazdy. Przywitała nas Pani dr i oprowadziła po telewizji.
W pierwszej kolejności zobaczyliśmy studio „Kroniki”. Siedząc przed telewizorem wydaje się ono bardzo duże, ale w rzeczywistości jest inaczej. Poznaliśmy „tajemnice” urządzeń znajdujących się w studiu – których jest całe multum, można mi wierzyć na słowo – od tych odpowiedzialnych
za temperaturę, aż po ustalające światło – które, co ciekawe, nie sprawia tylko, że jest ciemniej czy jaśniej, ale potrafi nawet pogrubić albo wyszczuplić – (ostatnia opcja z całą pewnością pomogłaby na mój mięsień piwny). Następnie udaliśmy się do większego studia, w którym za chwilę miał zacząć się program „Co niesie dzień”. Poprowadziła go Pani Barbara Jesiołkiewicz–Kowalczyk. Czekając na spotkanie z Panią mogliśmy obejrzeć program, ale na korytarzu przed telewizorem, gdyż w studiu mogą znajdować się: osoba prowadząca i kamerzysta. To zrozumiałe, ponieważ inni mogliby ich tylko rozpraszać. Mieliśmy także okazję zobaczyć reżyserkę, pracownicy nazywają ją: „sercem telewizji”. Czyli nie trudno się domyślić, że jest to najważniejsze miejsce. Po zwiedzaniu mieliśmy udać się na warsztaty z dziennikarzem, który ma tak samo na nazwisko jak ja
Panem Mateuszem Burdzińskim. Niestety Pan Mateusz był tego dnia w
Dortmundzie w związku z zamachem, który miał tam miejsce. Nie ukrywam,
że trochę się rozczarowałam, ale nie ma tego złego co by na dobre nie
wyszło. W zastępstwie spotkał się z nami kierownik Kroniki Pan Krzysztof
Brylowski. Wspólnie z Panem Krzysztofem i Panią Barbarą
Jesiołkiewicz–Kowalczyk udaliśmy się do sali konferencyjnej, w której
mogliśmy trochę porozmawiać i poznać techniki telewizyjne. Były to dla
nas swego rodzaju warsztaty, do których standardowo podeszliśmy z
deczka nieśmiało, ale z czasem trema zaczęła się przełamywać – padały
najróżniejsze pytania związane z dziennikarską fuchą. Panią Basię
najbardziej rozradowała chyba prośba o wspólne zdjęcie ze strony jednej z
naszych koleżanek – zgodziła się entuzjastycznie bez chwili wahania! Po
wspomnianych wyżej warsztatach przyszła kolej na nieodłączny element
każdej wyprawy – zdjęcia! Każdy, dosłownie każdy, skorzystał z okazji,
chłopcy i dziewczyny (osobno i razem), nauczycielki, pojedyncze grupki,
jak i oczywiście cała nasza zgraja z Zachodniej. Fotografie swoją drogą
są przecież nieodłączną częścią telewizji – tak więc każda najmniejsza
fotka może być dla nas małym początkiem pięknej kariery dziennikarza! Od
razu po tym zebraliśmy się i ruszyliśmy w stronę naszego busa.
Droga powrotna upłynęła szczególnie na „śmieszkowaniu” – dosłownie ze
wszystkiego i paru innych drobnostkach, którymi cieszyły się szczególnie
„tyły.
Uważamy, że wyjazdy takie jak ten są nam niebywale potrzebne – i to nie tylko ze względu na fakt, że „zrywamy się” dzięki temu z lekcji. Sprawiają one, że każdemu z nas dużo łatwiej jest poznać aspekty pracy dziennikarza, prezentera czy nawet technika niż poprzez wpatrywanie się godzinami w ekran telewizora. Jako że cały wyjazd był dla nas nagrodą za aktywność – cóż, chyba teraz macie jakąś zachętę drodzy czytelnicy… Panie Dyrektorze, dziękujemy za docenienie naszego zaangażowania.
Budynek wywarł na nas duże wrażenie, szczególnie jego wnętrze. Największą uwagę przykuła fontanna oraz ścianka z logo TVP 3 SZCZECIN, na której wszyscy robili sobie zdjęcia i czuli się jak prawdziwe gwiazdy. Przywitała nas Pani dr i oprowadziła po telewizji.
W pierwszej kolejności zobaczyliśmy studio „Kroniki”. Siedząc przed telewizorem wydaje się ono bardzo duże, ale w rzeczywistości jest inaczej. Poznaliśmy „tajemnice” urządzeń znajdujących się w studiu – których jest całe multum, można mi wierzyć na słowo – od tych odpowiedzialnych
za temperaturę, aż po ustalające światło – które, co ciekawe, nie sprawia tylko, że jest ciemniej czy jaśniej, ale potrafi nawet pogrubić albo wyszczuplić – (ostatnia opcja z całą pewnością pomogłaby na mój mięsień piwny). Następnie udaliśmy się do większego studia, w którym za chwilę miał zacząć się program „Co niesie dzień”. Poprowadziła go Pani Barbara Jesiołkiewicz–Kowalczyk. Czekając na spotkanie z Panią mogliśmy obejrzeć program, ale na korytarzu przed telewizorem, gdyż w studiu mogą znajdować się: osoba prowadząca i kamerzysta. To zrozumiałe, ponieważ inni mogliby ich tylko rozpraszać. Mieliśmy także okazję zobaczyć reżyserkę, pracownicy nazywają ją: „sercem telewizji”. Czyli nie trudno się domyślić, że jest to najważniejsze miejsce. Po zwiedzaniu mieliśmy udać się na warsztaty z dziennikarzem, który ma tak samo na nazwisko jak ja
Uważamy, że wyjazdy takie jak ten są nam niebywale potrzebne – i to nie tylko ze względu na fakt, że „zrywamy się” dzięki temu z lekcji. Sprawiają one, że każdemu z nas dużo łatwiej jest poznać aspekty pracy dziennikarza, prezentera czy nawet technika niż poprzez wpatrywanie się godzinami w ekran telewizora. Jako że cały wyjazd był dla nas nagrodą za aktywność – cóż, chyba teraz macie jakąś zachętę drodzy czytelnicy… Panie Dyrektorze, dziękujemy za docenienie naszego zaangażowania.
Natalia Burdzińska i Hubert Suda
poniedziałek, 17 kwietnia 2017
czwartek, 13 kwietnia 2017
wtorek, 11 kwietnia 2017
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)






























































