O nas :

Moje zdjęcie
Dębno, Zachodniopomorskie , Poland
Jesteśmy uczniami Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 im. Juliusza Słowackiego w Dębnie

niedziela, 26 lutego 2017

Żołnierz wyklęty - Mjr Zygmunt Szendzielarz

          Zygmunt Szendzielarz pseudonim "Łupaszka" urodził się 12 marca 1910r. w Stryju.
Był najmłodszym dzieckiem Karola i Eufrozyny z Osieckich, miał dwie siostry i czterech braci.
Po ukończeniu gimnazjum w Styjcu jako ochotnik wstąpił do Szkoły Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej, a rok później zakwalifikował się do Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu. Podczas dwuletniego pobytu tam nie dał się poznać jako wybitny teoretyk wojskowy, ale zyskał renomę znakomitego dowódcy liniowego. 5 sierpnia 1934 roku Szendzielarz ukończył szkołę w Grudziądzu i trafił do 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich w Wilnie w stopniu podporucznika. Istotny był dla Szendzielarza rok 1938, kiedy – wciąż służąc w 4. Pułku – doznał urazu kręgosłupa wskutek upadku z konia i znalazł się w szpitalu; skutki wypadku odczuwał podczas walk w partyzantce. W tym samym czasie poznał swoją przyszłą żonę, Annę, którą poślubił 28 stycznia 1939 roku. Nie było to szczęśliwy związek, para doczekała się jednak córki, której dano na imię Basia. Anna była kurierką AK i została aresztowana w 1943 roku. Niemcy wywieźli ją na roboty w głąb Rzeszy, gdzie zginęła podczas nalotu na Wagenschwend 24 lutego 1945 roku.
          Uczestniczył w kampanii wrześniowej. Po zakończeniu działań wojennych próbował dostać się przez Węgry do Francji, do odtwarzanego Wojska Polskiego, ale zamiar ten nie powiódł się. Wobec tego wrócił do Wilna, zamierzając poprzez Litwę wyjechać za granicę. Po kilkukrotnych niepowodzeniach włączył się do pracy konspiracyjnej w Wilnie w ramach Związku Walki Zbrojnej - Armii Krajowej. Był także na czele 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. Na przełomie stycznia i lutego 1944 roku w okolicach miejscowości Radziusze rozegrały się wydarzenia, które pokazały siłę brygady i talent dowódczy „Łupaszki”.30 stycznia nastąpiła koncentracja całego oddziału, o czym jednak dowiedzieli się Niemcy i zaatakowali brygadę znacznie przeważającymi siłami. Dwudniowe walki pod Worzianami przyniosły spektakularne zwycięstwo 5. Wileńskiej Brygady AK.
Współpracował też z partyzantami sowieckimi, którzy działali na tym samym terenie, ci jednak nie współpracowali uczciwie i postanowili wykorzystać osłabienie Brygady.  Atak nastąpił 2 lutego pod wsią Radziusze, dokąd wycofała się brygada. Wyszła z opresji właściwie bez większych strat, za to duże straty zadała Sowietom – od stu do dwustu partyzantów. Sowieci złamali umowę o nieatakowaniu oddziałów AK. Tymczasem sukcesy brygady w kolejnych miesiącach spowodowały liczny napływ ochotników.
W Wielkanoc 9 kwietnia 1944r. "Łupaszko" został schwytany przez Niemców. Jednak szybko wyszedł na wolność.  W PRL-u mówiono – mając na uwadze wcześniejsze rozmowy z Niemcami – że „Łupaszko”współpracował z okupantem. 1 maja 1944r. Zygmunt wrócił do swojego oddziału i zajął się przygotowaniami do akcji „Ostra Brama” w ramach operacji „Burza”. Celem jej było nękanie wycofujących się Niemców i pokazanie światu przynależności Wileńszczyzny i całych Kresów Wschodnich do Polski. 10 listopada 1944r. awansował do stopnia majora za wyróżniającą się służbę w szeregach wojska w konspiracji. Pod koniec kwietnia 1947 roku udał się na Śląsk, gdzie zamieszkał w miejscowości Królowe. Dowództwo polowe nad 6 Brygadą przekazał ppor. Władysławowi Łukasiukowi pseudonim „Młot”, sobie pozostawił natomiast ogólną komendę.
W połowie maja przybył do niego ppłk Antoni Olechnowicz z rozkazem rozwiązania 6 Brygady. „Łupaszka” nie podjął jednak żadnych konkretnych działań. Wobec zagrożenia aresztowaniem wkrótce przeniósł się do Zakopanego. Przez cały czas utrzymywał przez łączników kontakt z 6 Brygadą. Przekazywał „Młotowi” ogólne wytyczne dotyczące dalszej działalności bojowej oraz informował o sytuacji w kraju i rozkazach płynących z komendy Okręgu Wileńskiego AK.
         „Łupaszko” najpierw trafił do Myślenic, a później do Krakowa. Następnego dnia przewieziono go samolotem do Warszawy i umieszczono na ulicy Koszykowej, gdzie mieściło się Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. Po wstępnych przesłuchaniach został osadzony w więzieniu Mokotowskim przy Rakowieckiej, w Pawilonie X, gdzie przebywał do 8 lutego 1951 roku.
Był przesłuchiwany około pięćdziesięciu razy. Najprawdopodobniej nie torturowano go, ponieważ los „Łupaszki” był już przesądzony. Do czasu wykonania wyroku „Łupaszko” nie skorzystał z prawa łaski i nadal przebywał w karcerze na Rakowieckiej. Wyrok na „Łupaszce” – de iure kilkanaście wyroków, po jednym za każdy zarzut – wykonano 8 lutego 1951 roku o 20.15, strzałem w tył głowy. Ciało wywieziono na cmentarz komunalny na Powązkach i tam pogrzebano. Nie jest znane miejsce pochowania majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”.
Słowa Stanisława Krupy o osobie Zygmunta:  "Była taka tradycja, uświęcona reguła, że współtowarzysze celi pomagali jak mogli temu, kto akurat przechodził ostrą fazę śledztwa. (…) Mnie w drugiej fazie śledztwa, a szczególnie w końcówce, kiedy znajdowałem się u kresu sił, pomocą służył major Zygmunt Szendzielarz. W owym czasie nie wiedziałem jeszcze, że było to przesławny „Łupaszko”, dla jednych „brawurowy partyzant”, dla innych „krwawy bandyta”.
Dla mnie był on przede wszystkim towarzyszem niedoli, który samorzutnie, bez obawy, że narazi się strażnikom, pomagał temu, co znajdował się w trudnej sytuacji. (…) Był to niewątpliwie nietuzinkowy człowiek”.


Moim zdaniem to człowiek, który wykazał się wielką odwagą. Mało kto postąpił by tak w dzisiejszych czasach. Możemy być mu wdzięczni za to co zrobił. Teraz żyjemy w wolnej Polsce, wcześniej tego nie było. Zygmunt może być wzorem do naśladowania dla wielu młodych ludzi. Każdy z nas powinien być prawdziwym patriotą. Dbać i kochać swą ojczyznę. Mam nadzieję, że nie zabraknie w naszym kraju takich ludzi. Pamiętajmy o żołnierzach wyklętych nie tylko 1 marca.



Zygmunt po aresztowaniu 
Żołnierze AK (od lewej): ppor. Henryk Wieliczko  por. Marian Pluciński  mjr Zygmunt Szendzielarz por. Zdzisław Badocha
Grafika: Wikipedia  Domena Publiczna 

Opracowano na podstawie: armiakrajowa-lagiernicy.pl oraz wikipedia.org
Autor:Natalia Burdzińska

sobota, 18 lutego 2017

Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”

Choć o niektórych świętach wiele się wspomina, nie zawsze wiadomo, czego one dokładnie dotyczą. Nie umiemy przedstawić ich genezy czy pełnego znaczenia. Jednym z takich dni jest Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, ustanowiony na 1 marca. Choć wprowadzono go niedawno, jest mocno rozpowszechniony, a mimo tego wielu ludzi nie potrafi opisać, na czym on polega. Nie orientujemy się, jakie procesy przeszedł, zanim został wcielony w życie. W swojej pracy postaram się krótko przybliżyć jego historię oraz powód istnienia uroczystości. 
Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” to święto państwowe w naszym kraju. Stworzone zostało, by uczcić weteranów antykomunistycznego i niepodległościowego podziemia. Jego powstanie zainicjował prezydent Lech Kaczyński. Projekt jego ustawy wpłynął do Sejmu
1 marca 2010 r. Rada Ministrów poparła tę inicjatywę, jako że uzupełniała ona katalog świąt i dni pamięci, upamiętniając tradycje walk o wolną Polskę. Zauważono również, że żołnierze tzw. drugiej konspiracji, którzy zapoczątkowali walkę o suwerenny kraj z okupantem sowieckim i zainstalowanym przez niego reżimem konstytucyjnym, przypłacili życiem przez swoją wierność i patriotyzm. Jeśli jednak udawało im się przeżyć, przez kolejne 45 lat żyli z przymiotem „bandytów” i „faszystów” - określeniami komunistycznej propagandy.
Ustawę przyjęto 3 lutego 2011 r.
Można by sądzić, że ustanowienie uroczystości doprowadzi do wstrzymania sporów, jednak teoria ta okazała się nieprawdziwa. Odległe wydarzenia są po dziś dzień podstawą do zagorzałej dyskusji w życiu publicznym Polski. Należałoby więc zastanowić się, dlaczego historia sprzed ponad 70 lat nieustannie rozbudza emocje wśród polityków i publicystów. Wydaje się, że w roku obecnym także będziemy świadkami przeciągających się awantur. Dramatyczny jest fakt, że pretekstem do ciągłych sporów jest nieszczęśliwy los żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Postarajmy się więc zwrócić uwagę na przeróżne publikacje i wypowiedzi, umieszczane w gazetach czy Internecie. Myślę, że w przyszłości powrócę do tematu żołnierzy wyklętych.



Natalia Gąsior

piątek, 17 lutego 2017

Dzień Kota

Dziś jest Dzień Kota, dlatego teraz kilka słów o tym święcie. 
Święto obchodzone corocznie 17 lutego we Włoszech (od 1990) i Polsce (od 2006) mające podkreślić znaczenie kotów w życiu człowieka, niesienie pomocy wolno żyjącym i bezdomnym zwierzętom, które miały kiedyś dom, ale go straciły, a także uwrażliwienie ludzi na często trudny koci los.
Wojciech Albert Kurkowski, pomysłodawca obchodów tego święta, propaguje akcje pomocy bezdomnym kotom pod hasłem "Rasowce – dachowcom", podczas której zbierane są dary na rzecz pomocy bezdomnym zwierzętom.
Na świecie ten dzień obchodzony jest jeszcze w Rosji - 1 marcaStanach Zjednoczonych - 29 października oraz Wielkiej Brytanii - 8 sierpnia. 
Obrazek wykonany przeze mnie w programie pizap.com  
Public Domain pixabay.com  
Public Domain pixabay.com 
  
Public Domain. pixabay.com       



 Autor: Natalia Burdzińska

wtorek, 7 lutego 2017

Eksperymenty, wybuch i bezkręgowce - Dzień Naukowca w Słowaku

6 lutego 2017 roku w z Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 im. Juliusza Słowackiego
w Dębnie odbył się
Dzień Naukowca. Organizatorką przedsięwzięcia była pani Joanna Misiewicz. Zaprosiła wykładowców z Torunia i Szczecina. Uczniowie liceum
i technikum gastronomicznego uczestniczyli w nietypowych zajęciach z biologii i chemii. 
Grupa pierwsza, do której należałam, miała przyjemność rozpocząć swą naukową przygodę od udziału w doświadczeniach chemicznych prowadzonych przez bardzo sympatycznego mgr Łukasza Spornego. Wykonaliśmy tzw. "fajerwerki". Polecam, świetna zabawa. Później udaliśmy się na zajęcia z biologii pt.: "Kryminalistyka i wykrywanie śladów biologicznych". Pani mgr Monika Ficek pokazała nam jak za pomocą luminolu można wykryć ślady krwi na ubraniach lub różnych innych powierzchniach. Metoda ta jest wykorzystywana w kryminalistyce. Dzięki niej można poznać szczegóły zbrodni. Czuliśmy się niczym współczesny Sherlock Holmes.
Kolejny wykład, na który udaliśmy się całą grupą, wydawał się wszystkim intrygujący, trochę śmieszny. "Sex w świecie owadów" – tak brzmiał jego tytuł. Dowiedzieliśmy się w jaki sposób rozmnażają się poszczególne gatunki owadów, m.in. ważki. Każdy owad, jakby to powiedzieć, ma swój sposób. Ten temat przybliżył nam
dr Tomasz Krepski. 
Po wykładach przyszedł czas na pokazy naukowe z chemii i biologii. Na sali gimnastycznej zrobiło się bardzo wybuchowo i bezkręgowo. Poznaliśmy kilka bezkręgowców, które żyją w wodzie lub na lądzie oraz byliśmy świadkami  wybuchowych eksperymentów.
Uwieńczeniem naukowej przygody był konkurs. Zadania konkursowe sprawdzały wiedzę zdobytą podczas wykładów. Zgłosiło się wielu uczestników.
Oto zwycięzcy: 
I miejsce - Natalia Burdzińska z klasy II a LO
II miejsce - Grzegorz Białek z klasy II b LO
III miejsce - Filip Karasewicz z klasy II b LO 
Dzień Naukowca minął w iście naukowej atmosferze. Pracownicy naukowi Uniwersytetu Szczecińskiego i Uniwersytetu im. M. Kopernika w Toruniu w interesujący sposób przekazali wiele ciekawych i przydatnych informacji. Mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję brać udział w podobnym wydarzeniu. Myślę, że wszyscy uczniowie byli bardzo zadowoleni i z niecierpliwością czekają na kolejne tego typu spotkania.
Natalia Burdzińska

środa, 1 lutego 2017

Wywiad z Janem Młynarskim

Serdecznie zapraszam na wywiad pt.: "Każdy dom jest dziwny..." z Janem Młynarskim synem Wojciecha Młynarskiego.

"Właśnie ukazał się zbiór tekstów Wojciecha Młynarskiego. "Od oddechu do oddechu" powstało za sprawą dzieci słynnego poety: Jana, Agaty i Pauliny. Kiedy ich ojciec poważnie zachorował, podjęli decyzję o założeniu fundacji jego imienia oraz opublikowaniu legendarnych tekstów. Śpiewały je całe pokolenia artystów oraz Polaków. W rozmowie z Onetem, syn pisarza, Jan Młynarski przyznaje: "Odkryliśmy, jak wielu ludzi nadal od taty czegoś potrzebuje. Podjęliśmy decyzję, aby ocalić jego twórczość".


Grafika: Onet.pl
Autor: Natalia Burdzińska